niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 4

      Zaczęłam pakować swoje ubrania do walizek. Podświadomie cieszyłam się, że spędzę trochę więcej czasu z Draconem. Ja i on razem. Może jeszcze będzie między nami dobrze?
       Nadal nie mogę zapomnieć o tej jego zdradzie, czuje do tego, że potraktowałam go zbyt łagodnie. Mimo wszystko widzę jak się stara, jak chce mnie odzyskać. Interesuje się każdym moim krokiem. Siedzi przy mnie i wpatruje się intensywnie w każdy mój ruch. Jest nawet opiekuńczy pyta się, czy przypadkowo nie będzie mi za zimno w tej bluzce, albo czy spodnie nie są za długie.
   
      Patrzyłam na niego, gdy on nie patrzył na mnie. Jakoś bałam się spojrzeć w jego oczy. Zobaczyłabym w nich smutek i poczucie winy, przez co dostałabym wyrzutów sumienia.

- Astorio - zaczął cicho Draco. Widziałam , że się denerwuje, strzelał palcami czego osobiście nie lubiłam. Chwyciłam jego dłonie, by przestał i spojrzałam w jego oczy, pierwszy raz od dłuższego czasu.

- Co się stało? - mój głos był ciepły i spokojny. Wygląda na to, że był nawet kojący, bo Dracon przymrużył oczy. Co ta tęsknota robi z człowiekiem, przeszło mi przez myśl.

- Może zamiast meksyku pojedziemy do... Hiszpanii? - spytał, strasznie zdenerwowany. Zdziwiła mnie jego nagła zmiana planów.

- Hiszpania? Dlaczego akurat ona? - zmarszczyłam brwi, a motylki w moim brzuchu zaczęły łaskotać mnie niemiłosiernie. Ekscytowałam się.

- Mój tata kupił mojej mamie na dwudzieste urodziny hacjendę. Nazwał ją hacienda serpiente czyli po
prostu wężową hacjendą. I chciałbym byśmy udali się tam na wczasy. Za niedługo odbywa się czterdziestolecie tej hacjendy i cieszyłbym się, gdybyś mi potowarzyszyła.

- Jakie jeszcze twoja rodzina skrywa tajemnice?

- Ojciec regularnie raz w miesiącu udaje się na herbatę do Królowej Anglii - odparł, wzruszając ramionami.
Szok odebrał mi mowę. Jak to możliwe... Jak? Czyżby ona wiedziała wszystko? Wiedziała, że istnieją czarodzieje. Otworzyłam usta, ale zaraz szybko je zamknęłam.

- Ona wie o nas. Wie o wszystkim. Dumbledore często się z nią spotykał, gdy żył - powiedział, jakby
dosłownie czytał mi w myślach.
- To takie dziwne - wyszeptałam, kręcąc głową. Od zawsze chciałam spotkać się z Królową Elizbietą II. Teraz dowiaduję się właśnie, że mój teść spotyka się z nią co miesiąc.

- Moja matka często wspiera fundację charytatywne. Ludzie ją kochają - odparł, krzywiąc się lekko.
Widziałam, że jest trochę smutny, przygnębiony i rozgoryczony. Nie wiedziałam, czy to z powodu sukcesów jakie udało się odnieść jego rodzicom, czy z powodu mojego dystansu do niego.

- Oni odnieśli sukces, ale to nie oznacza, że i ty kiedyś go nie odniesiesz. Przecież już wygrałeś. Masz synka, my mamy synka zdrowego i pięknego, który śpi teraz w ramionach Narcyzy - mówiłam spokojnie, patrząc w jego oczy.

     Uśmiechnął się, patrząc na mnie. Przybliżył się do mnie delikatnie i uchwycił moja twarz w swoje dłonie. Kiedy przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze - wstrzymałam oddech. Uchyliłam lekko usta, a on w tym samym czasie mnie pocałował. To nie był namiętny i czuły pocałunek. Był to gwałtowny, niezdarny pocałunek, pełen rozpaczy i tęsknoty. Czułam, jak próbuje przekazać mi te wszystkie emocje. To wszystko co ukrywał do tej pory. Widziałam łzy w jego oczach, widziałam jego ból. Sama zaczęłam płakać. Płakać z powodu jego zdrady, nieobecności i obojętności jaką oferował mi miesiące temu. Byłam zła i wściekła, zaczęłam odsuwać się od niego, ale jego ręce już znalazły się na mojej talii.

- Nie odchodź ode mnie. Nie zniósł bym tego - wyszeptał błagalnie wprost do moich ust.

- Nie odejdę.

      Moje słowa brzmiały jak obietnica i były obietnicą. Nigdy go już nie zostawię, nie odejdę. Mimo żalu mam swoje pragnienia i uczucia. Pragnę go psychicznie i fizycznie. Pragnę mojego Dracona. Cudownego męża. Mojego męża...

~*~

      Następnego dnia wszystko działo się tak szybko. Dopięliśmy nasze walizki, pożegnaliśmy się z rodzicami i z naszym synkiem i teleportowaliśmy się na lotnisko. Wsiedliśmy do samolotu i po chwili byliśmy w drodze do Hiszpanii.

- Wiem, że boisz się latać - szepnął Draco i chwycił moją dłoń. - Jeśli chcesz, możesz się do mnie przytulić - spojrzał na mnie.

- Dziękuję - szepnęłam jedynie i spojrzałam w okno. Nim się obejrzałam, on chwycił mnie mocno w ramiona i przyciągnął do siebie, chowając twarz w moje włosy.

- Kocham cię - dodał cicho, tuląc mnie do siebie.

- Udusisz mnie - odparłam z nutką żartu i dałam mu kuksańca w bok. Dobrze, że siedzieliśmy z tyłu i mało kto słyszał nasze śmiechy.

~*~

- Wreszcie będziemy sami - wyszeptał mi do ucha, kiedy wychodziliśmy z samolotu. - Udowodnię ci, jaka jesteś dla mnie ważna, ale musisz dać mi się porwać. Teraz - wymruczał, głaszcząc mnie po szyi, a ja zamknęłam oczy.

- Porwij mnie - wyszeptałam. Myślałam, że Draco po prostu nas przeteleportuje do tej hacjendy, ale jak widać on miał już inne plany. Po dwóch może trzech minutach na lotnisko przyjechał czarny dżip. W świetle słońca wyglądał jak jakiś cudowny, niebiański pojazd z wspaniałym kierowcom w środku! Och, ależ z niego ciacho! Spojrzałam na Dracona pytającym wzrokiem.

- To jest Ernesto - powiedział po chwili, kiedy młody młodzieniec podszedł do nas. Zdjął swój słomiany kapelusz i skłonił nisko głowę. Merlinie, jakie on miał piękne kruczoczarne włosy. Oczywiście był bardzo dobrze zbudowany i jakoś nie starał się za bardzo ukrywać swoich mięśni, wręcz przeciwnie. Jego zielona koszula w kratę, była jedynie luźno założona na ramiona. Merlinie... Zaczynam fantazjować o obcym mężczyźnie. Nie! Przecież nie mogę robić tego przy Draconie. To jest jednak silniejsze ode mnie. Jego usta, jego piękne brązowe oczy i te ramiona. Widać, że jest stworzony do dominacji, aż pragnę sięgnąć po ten zakazany owoc. Jednak godność nie mogłaby mi na to pozwolić. Nie, nie będę mścić się na Draconie za to co zrobił. Nie mam zamiaru. On i tak już cierpi..

- Miło mi cię poznać, Ernesto - odparłam dość zachrypniętym głosem, więc szybko odchrząknęłam, rumieniąc się. Uchwycił moją drobną dłoń i pocałował czule. Salazarze, czy ty to widzisz?

- Mi również, pani Astorio - wyszeptał i odsunął się, widząc groźne spojrzenie Dracona. Po krótkiej wymianie zdań, która głównie toczyła się między moim mężem, a przystojnym hiszpanem, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Siedziałam na tylnym siedzeniu, mrużąc oczy z powodu ostrego słońca. Pech chciał, że zapomniałam okularów i kremu z filtrem. Dracon siedział z przodu i namiętnie dyskutował z Ernesto. Mówili po Hiszpańsku i niewiele zrozumiałam może pojedyncze słowa typu "esposa, sorpresa, corazón , amor, mañana, estrella, cielo". Byłam zbyt śpiąca, by jakkolwiek myśleć. Lot bardzo mnie wykończył, marzyłam jedynie o gorącej kąpieli i śnie. Chyba nie prosiłam o tak wiele. Kiedy tak zasypiałam, oddawałam się w ramiona Morfeusza, usłyszałam Dracona. Obudził mnie. Otworzyłam leniwie oczy i wyjrzałam przez okno. Widok hacjendy zaparł mi dech w piersiach. Była ogromna...

~*~*~*~*~*~*~*~

Kolejny rozdział gotowy. Akcja powoli się rozkręca i obiecuję, że Ernesto sporo namiesza w małżeństwi pani Greengras i pana Malfoy.
Wiem, że długo zwlekałam z dodaniem tego rozdziału, ale niestety nie miałam weny. Wybaczycie mi? ;(

8 komentarzy:

  1. Wstyd mi! Szpan na hiszpański? Serio? Zawiodłam się. :( A w ogóle to Astoria nie jest już panią a nie panną? Xd Nie wiem, co napisać... Spodobało mi się, że tę hacjendę dostała Narcyza od Lucjusza. :D Co do tego brzydkiego hiszpanczyka, to powiem ci, że jakby jakoś wkurzył Draco, to ten go może... Nieważne, głowa mnie boli, a lepiej nie mówić, co chciałam napisać. Xd (nic, po prostu udaję, że to by było co strasznego)
    W ogóle co to za siedzenie o 4 w nocy na gg?! Xd
    No to pozdrawiam cię, pa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekhem...
    A więc witam! Jak można przeczytać jestem Lady Malfoy i informuję Cię, że zostałam Twoją wielką fanką!!! Te opowiadania są cudowne, perfecto posibille! Po prostu kocham!! Drastoria! Już dawno chciałam przeczytać opowiadanie o tym paringu,i kiedy trafiłam na Twojego bloga poczułam się jak w niebie! Cudowny pomysł z tą zdradą(nie to, że zdrada Draco jest fajna, tylko pomysł akcji xd)! No i w ogóle zakochałam się w tym opowiadaniu i wpadłam przez Ciebie w depresję, bo też chcę tak cudownie pisać (pierwsze objawy depresji-pisanie bez ładu i składu). Szczerze? Nie chcę, aby ten cały hiszpan mieszał w małżeństwie As i Draco. :-( No ale wszystko zależy od Ciebie. Czekam z niecierpilwością na następną notkę Ściskam, pozdrawiam i życzę weny, Lady Malfoy:*
    Ps. Zapraszam na mojego bloga z miniaturkami! I gdybyś mogła, informuj mnie o swoich notkach z tego bloga i z Lurcissy, plossse :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią przeczytam Twojego bloga, bo z tego co widziałam szybko się rozkręca i powstaje coraz więcej miniaturek. Na razie dodam do obserwowanych i zabiorę się za czytanie! :*

      Usuń
  3. Nie żałuję, że zaczęłam go czytać ! Jest cudowny ! Życzę weny na dalsze rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! :)
    Trafiłam tu przypadkowo i zostaje! ;)
    Masz OGROMNY talent do pisania! ;)
    Tylko pozazdrościć! :)
    A teraz informacja :Zostałaś nominowana do Libster Blog Award!Więcej informacji na moim blogu :www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com
    Pozdrawiam i gratuluję, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jednak ten talent i wena jakoś mi umknęły ostaTNIO. ;C
      o jeej, dziękuję. Odpowiem jak najszybciej na LBA, dziękuję ;*

      Usuń
  5. Ciągle czekam na nexta...
    Kiedy coś dodasz?
    Pozdrawiam,
    R.Q.
    P.S.Zapraszam:www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra. To dodasz coś, czy nie. Codziennie sprawdzam i nie ma... To się opłaca, serio. Proszę, napisz coś jeszcze, plox!

    OdpowiedzUsuń